ABSTRAKT
Artykuł zawiera wyjaśnienia dla użytkowników urządzeń mierzących zanieczyszczenie powietrza. Podkreśla konieczność zastosowania nowych analizatorów, o innej zmodernizowanej konstrukcji
POBIERZ ARTYKUŁ
AUTORZYStanisław Kamiński, KAMIKA Instruments
DZIEDZINAOchrona środowiska
PRZYRZĄDIPS, IPS K
SŁOWA KLUCZOWEPM 10
ŹRÓDŁO
"Ekopartner"; rok: 2008; nr 12 (206); s 26-27
Co w powietrzu piszczy?
Trochę wyjaśnień dla użytkowników urządzeń mierzących zanieczyszczenie powietrza.
Gdy trzeba zmierzyć stan wody w Wiśle, to przychodzi ktokolwiek, sprawdza wodowskaz i wynik podaje dalej.
Gdy trzeba zmierzyć stan zanieczyszczenia powietrza, to pomiarem muszą się zająć specjaliści, najlepiej naukowcy, łącznie z naukowcami PAN. Do takiego pomiaru potrzebny jest próbnik, który ma pewną aerodynamiczną specyfikę. Próbniki z zewnątrz wyglądają tak samo. Są to różnej wielkości słoiki z przykrywką, która nad słoikiem tworzy szczelinę. Niezależnie od kalibru, typu i wyposażenia tych próbników, mają one pewne ograniczenia pomiarowe, które przerastają wyobraźnię wielu mądrych naukowców, biegłych w innych, trudnych dziedzinach nauki. Najłatwiej jest przyjąć, że zanieczyszczenia powietrza mierzy się w jakiś idealnych, baśniowych warunkach, zwracając uwagę tylko na porę roku, która nic do tych pomiarów nie wnosi. W takich warunkach próbniki działają bardzo dobrze, wprost stworzone są do tego, żeby zasysać przypisaną im, stałą porcję powietrza z zanieczyszczeniami przy jednakowym rozkładzie ciśnienia wokół szczeliny zasysającej.
Rzeczywistość jest jednak całkiem inna, gdy podczas takich pomiarów zawieje wiatr. Wówczas nadmiar powietrza przy próbniku z jednej strony spowoduje różnice ciśnień wokół obwodu szczeliny zasysającej i utworzy zupełnie nowy sposób opływu powietrza wokół próbnika. Ten nowy opływ utrudnia dostęp do wnętrza próbnika cząstkom, które składają się na zanieczyszczenie powietrza. Widoczne to jest na Fig. 1. , gdzie zdjęcie przedstawia w jaki sposób wiatr nie dopuszcza cząstek do wnętrza próbnika, po prostu je odfiltrowuje. Czyli wszystko „bokiem leci”.
Fig. 1. Widok opływu cząstek wokół pobornika w obecności wiatru 4,4 m/s.
Przepływ wewnętrzny w próbniku też jest nieprzyjazny specjalistom, którzy chcieliby poprawnie zmierzyć zanieczyszczenie powietrza. Takie wyniki pomiarów obecności wiatru i jednocześnie samego wiatru w przedstawione są na Fig. 2., gdzie aż trzy próbniki mierzą koncentrację zanieczyszczeń w pewnym stopniu odwrotnie proporcjonalnie do prędkości wiatru. To znaczy, że dla prędkości wiatru 1 m/s błąd w pomiarze koncentracji może wynieść około 50%.
Fig. 2. zależność zmierzonej koncentracji od prędkości wiatru.
Źródło: www.rpco.com [2005] TEOM Series 1400a Ambient Air Particulate Monitor.pdf [i]
W związku z powyższymi problemami z dokładnością pomiarów zanieczyszczeń powietrza w obecności wiatru opracowano nowy przyrząd i nową metodykę pomiaru, której naukowcy korzystający z próbników nie zauważają. Dlaczego tak jest można wyjaśnić.
W połowie października odbyła się w Zakopanem konferencja pt. „Ochrona Powietrza w Teorii i Praktyce.” Opis praktyk był imponujący, ale z teoriami było różnie. Niewygodne dla organizatorów teorie „chowano pod stół” lub nazywano je kontrowersyjnymi. Z referatu zrobiono komunikat.
W przedmowie do dwutomowej książki z konferencji pt. „Od Redaktora” napisano: „Zauważa się też brak nowych pomysłów odnośnie metod badawczych oraz rozwiązań w dziedzinie aparatury pomiarowej i analitycznej, które miałyby szanse wejść do obrotu międzynarodowego”.
To co? Trzeba się przez tą aparaturę wywrócić, żeby ją zauważyć, a może dla promocji posadzić tam jakąś ładnie roznegliżowaną panienkę, żeby Pan Redaktor tę aparaturę zauważył ?
Zawartość powyższej książki składa się z 65 referatów. Bezpośrednio opisujących pomiary przy użyciu próbników lub wyniki z takich pomiarów było 24, w tym 19 referatów niezauważających przy pomiarach wpływu wiatru. W trzech dalszych, o wietrze tylko wspomniano, bez analizy jego wpływu na wyniki. W materiałach konferencyjnych tylko dwóch autorów, jeden ze Szczecina, a drugi z Warszawy, zwracało uwagę na dominujący wpływ wiatru w pomiarach zanieczyszczeń, każdy inną nową metodą. W opisie konstrukcji urządzenia zbudowanego według nowej metody, wiatr nie psuje pomiarów przez izokinetyczny pobór próbki powietrza.
Te 19 referatów wygłoszonych w Zakopanem można nazwać jako „tyż dobre, albo **** dobre”, czyli jeszcze inaczej dobre. Celował w tym pewien Tytan z Zabrza, który był współautorem 7 na 19 wymienionych referatów, a sekundowała[ii] mu Pani, która przy 5 referatach tak się zapracowała się, że będąc jednocześnie współorganizatorem konferencji żadnego posteru opisującego nową technikę nie chciała przyjąć. Ta Pani wierzy jeszcze , jak wiele innych osób, że próbniki są najlepszymi przyrządami do pomiaru zanieczyszczenia powietrza. Dla osób wierzących, racjonalne argumenty opisujące lepsze metody są nie do przyjęcia.A może to nie wiara, tylko obawa przed utratą dorobku naukowego albo wygoda ? Wygodnictwo jest przyjemną formą bytu niezakłóconego niczym nowym, które wymagałoby pracy, nauki, a może jeszcze przyznania się do błędu.
Przecież wszystkie badania naukowe wykonane przy pomocy próbnika „błogosławionego” przez CEN z Brukseli, w obecności wiatru są obarczone większym lub mniejszym błędem. Dlatego prace tutaj opublikowane i wcześniejsze mogą za parę lat być warte tyle co makulatura. Dlaczego nie zauważa się nowych metod, które nie mają powyższych błędów ? Bo to jest niewygodne. Można postawić inne pytanie: Co w powietrzu piszczy? Odpowiedź jest prosta: W powietrzu piszczy OBAWA i WYGODA!
Wszelkie prawa zastrzeżone KAMIKA 2024, Projekt strony internetowej JL
+48 (22) 666 93 32
+48 (22) 666 85 68
ul. A. Kocjana 15
01-473 Warszawa